Śpiąca Królewna.
KYLESA - TO WALK A MIDDLE COURSE
Dziwne ze tylko na jednym ze znanych mi forum znalazlem watki o tym niesamowitym zespole. Nie jest to muze, latwa, prosta i przyjemna. Podchodzilem do niej kilka razy, przesluchujac po kilka kawalkow, az w koncu zaiskrzylo. Ale nie w przypadku ich ostatniego albumu 'Static Tension' (swoja droga, tez znakomity), a wlasnie w przypadku 'to walk a middle course' i 'time will fuse'. 'TWAMC' uwazam za dzielo kompletne, album w swoim gatunku idealny. Jaki to gatunek? Za chuja nie wiem, mamy tu napewno przewage sludge, sporo psychodeli, mamy zajawki scena hc/punk. Plyta jest bardzo transowa, mroczna i motoryczna. Zdecydowanie nie jest to soundtrack do opalania sie na plazy, czy tez wizyty w spa:D to ostatni album kylesy nagrany z jednym perkusista, jednak koles wypierdala takie kosmosy, ze wcale nie brakuje podwojnych partii znanych z kolejnych nagran. Gitarki chodza pieknie, motoryka tych kawalkow jest po prostu niesamowita. Partie solowe nie sa nuzace, jak to czasem bywa, tylko dobrze uzupelniaja kawalki. To wszystko uzupelnione trzema wokalami, w tym wokalem Laury, ktora ma zdecydowanie jeden z moich ulubionych kobiecych glosow w muzyce gitarowej. Reasumujac... zajebiste:D 6/6 |