ďťż

LE: Liverpool zniszczył marzenia drużyny Obraniaka

Śpiąca Królewna.
Werder Brema zremisował z Valencią CF po fenomenalnym spektaklu piłkarskim 4:4 (1:3) i odpadł z dalszej rywalizacji. Hat trickiem w tym spotkaniu popisał się David Villa. W innym rewanżowym spotkaniu 1/8 finału Ligi Europy Fulham Londyn pokonał 4:1 (2:1) Juventus Turyn, czym zapewnił sobie awans do ćwierćfinału. Drużyna The Reds pozbawiła marzeń OSC Lille Ludovika Obraniaka, pokonując francuską drużynę 3:0 (1:0).

Po bardzo dobrym wyniku osiągniętym na Estadio Mestalla (1:1) w meczu z Valencią, piłkarze Werderu Brema liczyli na zwycięstwo nad Nietoperzami. Spotkanie na Weserstadion w Bremie rozpoczęło się jednak po myśli gości. Niespełna 120 sekund po rozpoczęciu meczu, najgroźniejszy snajper Valencii, David Villa, dostał piłkę w pole karne od Davida Silvy i delikatnym strzałem pokonał Tima Wiese. Strzelec gola miał szansę na podwyższenie rezultatu pięć minut później, ale tym razem jego strzał był niecelny.

Do ataku natychmiast rzucili się gospodarze, ale najpierw strzał Aarona Hunta obronił Cesar Sanchez, a w 10. minucie, w sytuacji "sam na sam" z bramkarzem, centymetry obok prawego słupka piłkę posłał Claudio Pizarro.

Po kwadransie gry gospodarze przegrywali już dwiema bramkami. Ładne podanie z głębi pola za plecy obrońców trafiło do Juana Maty, który świetnie przyjął sobie futbolówkę i uderzył pewnie obok Wiese, podwyższając prowadzenie.

Trener Werderu, Thomas Schaaf, nie zamierzał długo pozostawać biernym wobec sytuacji na boisku i już w 22. minucie dokonał zmiany. Tima Borowskiego zastąpił Hugo Almeida i już cztery minuty później zdobył kontaktowego gola. Piłkę na czwarty metr świetnie zagrał po ziemi Pizarro, a Portugalczykowi pozostało "jedynie" wpakować ją do siatki. Mimo szybkiego tempa gry i wielu okazji, wydawało się, że wynik do przerwy nie ulegnie już zmianie, gdy niespodziewanie w ostatniej minucie regulaminowego czasu ponownie "ukąsił" David Villa.

Po przerwie do huraganowych ataków przystąpili gospodarze, ale świetnie w bramce spisywał się Cesar Sanchez. W 57. minucie bramkarz gości musiał jednak skapitulować po strzale z rzutu karnego Torstena Fringsa. Nie minęło pięć minut i gospodarze doprowadzili do remisu. Piłkę z narożnika pola karnego, z prawej strony uderzał reprezentant Niemiec, Marko Marin, tę trącił jeszcze nogą, próbujący zablokować strzał wślizgiem, David Silva, czym zmylił swojego bramkarza. Gdy napór gospodarzy nie ustawał - w 65. minucie świetne podanie od Maty dostał David Villa i mocnym strzałem pokonał po raz trzeci Tima Wiese, kompletując hat tricka.

To jednak nie był koniec emocji na Weserstadion. W 84. minucie Petri Pasanen dośrodkował na głowę Pizarro, a Peruwiańczyk ponownie doprowadził do remisu. Gospodarze do końca spotkania, przedłużonego aż o pięć minut, walczyli o zwycięskiego gola, w pole karne rywali zawędrował nawet bramkarz, Tim Wiese, ale ostatecznie to Valencia wyszła obronną ręką z opresji i po niesamowitym widowisku zagra w ćwierćfinale Ligi Europy.

Niemal do ostatnich minut ważyły się losy dwumeczu na Craven Cottage. Piłkarze Starej Damy, którzy do Londynu przyjechali z dwubramkową zaliczką z pierwszego spotkania, już w drugiej minucie za sprawą trafienia Davida Trezegueta pokazali zawodnikom Fulham, że o awans będzie im bardzo trudno. Nadzieje Fulham rozbudzone zostały jednak dość szybko, bo już siedem minut później, kiedy wyrównał Bobby Zamora. To był dopiero początek kłopotów Starej Damy. W 26. minucie za taktyczny faul z boiska usunięty został Fabio Cannavaro. Ambitnie grający Anglicy sześć minut przed przerwą wyszli na prowadzenie. Simon Davies świetnie dośrodkował w pole karne Juventusu, a tam z bliskiej odległości piłkę do siatki wepchnął Zoltan Gera. Tuż po przerwie gospodarze niespodziewanie wyrównali stan dwumeczu. Ręką we własnej "szesnastce" zagrał Diego Ribas, a Gera pewnie pokonał Antonio Chimentiego z rzutu karnego. Włoskich piłkarzy dobił strzałem zza pola karnego Clinton Dempsey w 82. minucie, gdy piłka ugrzęzła w lewym górnym rogu bramki "Juve". Goście próbowali jeszcze strzelić gola, który dałby im awans, ale skończyło się na kolejnym osłabieniu (czerwona kartka dla Jonathana Zebiny). Niesamowita pogoń zawodników z Londynu zakończyła się zatem sukcesem, a Stara Dama żegna się z pucharami.

Z nadziejami na awans rozpoczynali spotkanie na Stade Velodrome piłkarze Olympique Marsylia. Z pierwszego meczu w Lizbonie przywieźli cenny remis 1:1 i na własnym stadionie liczyli na wyeliminowanie Benfiki. Zwłaszcza, że pierwsi wyszli na prowadzenie - w 70. minucie celnie uderzył Mamadou Niang. Goście jednak już po pięciu minutach wyrównali, a gola zdobył Maxi Pereira. Gdy wszystko wskazywało, że dojdzie do dogrywki, w doliczonym czasie gry bramkę dającą gościom awans strzelił Alan Kardec.

Bez większych problemów drużynę Koniczynek odprawiła z rywalizacji w Lidze Europy ekipa Standardu Liege. Belgowie, którzy w Atenach zwyciężyli 3:1, w rewanżu na własnym stadionie musieli tylko dopełnić formalności. Standard wygrał 1:0, a zwycięskiego gola zdobył tuż przed przerwą Dieumerci Mbokani. Panathinaikosowi pozostaje walka o mistrzostwo w greckiej lidze.

Liverpool pokonał 3:0 (1:0) zespół Ludovika Obraniaka, OSC Lille, i awansował do ćwierćfinału Ligi Europy.

Lille na Anfield Road miało okazję na historyczny wyczyn, awans do 1/4 finału europejskich pucharów. Tego, drużynie w której występuje reprezentant Polski, jeszcze nigdy nie udało się dokonać. Poprzednim razem na drodze francuskiej ekipy również stanęła angielska drużyna, Manchester United. Tym razem katem Lille został FC Liverpool.

Goście jednak w dwumeczu sprawili sporo kłopotów faworyzowanym Anglikom, a do spotkania rewanżowego przystępowali z jednobramkową zaliczką z pierwszego spotkania, która dawała im spore nadzieje na korzystny rezultat.

W drugiej minucie spotkania Liverpool wyrównał straty, po pewnie wykonanej "jedenastce" przez kapitana The Reds, Stevena Gerrarda. Kolejne mocne uderzenie nastąpiło na początku drugiej części gry, kiedy to po podaniu Ryana Babela, "oko w oko" z Mickaelem Landreau stanął Fernando Torres. "El Nino" powracający do wielkiej formy, takich sytuacji nie zwykł marnować i precyzyjnym strzałem obok francuskiego bramkarza, posłał piłkę do siatki. Hiszpański snajper ostatecznie pozbawił nadziei francuską ekipę w dziewięćdziesiątej minucie, kiedy to z bliskiej odległości dobił strzał Stevena Gerrarda.

Ludovic Obraniak na boisku spędził 90 minut, był najjaśniejszą postacią swojego zespołu i dwa razy stworzył świetne okazje kolegom z drużyny. W pierwszej połowie podania reprezentanta Polski nie wykorzystał jednak Eden Hazard, natomiast w drugiej części gry, z bliskiej odległości po zagraniu Obraniaka, piłki do siatki nie potrafił skierować Pierre-Emerick Aubameyang.

Sporo nerwów kosztowało niemieckich kibiców spotkanie Anderlechtu Bruksela z Hamburgerem SV. Goście, którzy w pierwszym spotkaniu wygrali 3:1, w Brukseli jako pierwsi wyszli na prowadzenie. W 42. minucie drogę do siatki Silvio Proto znalazł Jerome Boateng. Wspaniały finisz pod koniec pierwszej połowy sprawił, że to jednak Belgowie na przerwę schodzili znajdując się na prowadzeniu. W 44. minucie Franka Rosta pokonał Romelo Lukaku, a niespełna 60 sekund później, drugą bramkę dołożył Matias Suarez.

Niemcy wyrównali w drugiej części gry, gdy po podaniu Mladena Petrica, precyzyjnym strzałem po długim rogu w 54. minucie popisał się reprezentant Niemiec, Marcell Jansen. Po dwunastu minutach było jednak już 4:2 dla Anderlechtu, za sprawą trafień Lucasa Biglii oraz Moubaraka Boussoufy. Gdy gospodarze dążyli do zdobycia kolejnego gola, który dałby im awans, do siatki Proto trafił Mladen Petric i, jak się okazało, ostatecznie pogrzebał nadzieje drużyny Marcina Wasilewskiego (wciąż leczy kontuzję) na awans.

Do ćwierćfinału nie awansowała inna drużyna z Lizbony, Sporting. Po pierwszym bezbramkowym spotkaniu w Madrycie z Atletico, Portugalczykom udało się jedynie zremisować na własnym stadionie 2:2. Taki rezultat premiował hiszpańską drużynę. Wszystkie gole padły w pierwszej części gry, a zdobywali je - dla Sportingu: Liedson (3. minuta) i Polga (45.); dla Atletico: Sergio "Kun" Aguero, który bramkarza rywali pokonał w 3. i 33. minucie pojedynku.

Dopiero dogrywka wyłoniła zwycięzcę w "meczu mistrzów". VfL Wolfsburg po remisie 1:1 w Kazaniu, był faworytem rewanżowego meczu na własnym stadionie. Pierwsi na prowadzenie wyszli jednak mistrzowie Rosji, kiedy to po zagraniu w 21. minucie Aleksandra Bucharowa do siatki trafił Alan Kasajew. Gospodarze wyrównali w drugiej połowie, za sprawą celnego uderzenia głową Obafemiego Martinsa. Mecz zakończył się remisem 1:1 i do wyłonienia zwycięzcy niezbędna była dogrywka.

W tej osłabiony został Rubin, gdyż czerwoną kartką, za drugą żółtą, ukarany został Cesar Navas. W 119. minucie kontratak Wolfsburga przyniósł zwycięskiego gola. Prawą stroną pomknął Obafemi Martins, podał wzdłuż linii pola karnego, a akcję precyzyjnym strzałem po długim rogu, zamknął z lewej strony Christian Gentner. Rafał Murawski na boisku spędził 97. minut, został zmieniony w pierwszej części dogrywki przez Macbetha Sibayę.

Źródła: TN/inf. własna
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • super-siostry.pev.pl
  • Podobne
    Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Śpiąca KrĂłlewna.