ďťż
ĹpiÄ
ca KrĂłlewna.
Nature One to zaraz obok Mayday i Love Parade, najbardziej rozpoznawana marka imprezy undergroundowej na świecie. Mająca Swój początek również w Niemczech, organizowana od kilku lat z dużym powodzeniem przez tą samą agencje. Każdy, kto przynajmniej raz był tego weekendu w Kastellaun, dobrze wie, że nie da się być na występie każdej znanej postaci. Ponieważ można śmiało stwierdzić ze gra tam każdy szanowany w undergroundzie artysta, a impreza poprzez miejsce i ludzi tworzy niepowtarzalny klimat, utkwiony w naszych głowach przez wiele miesięcy.
Największym plusem NO jest fakt, że impreza trwa dwa dni, a z beforem i afterem wychodzi łączenie około cztery dni. Gdy tylko wjeżdża się w pola campingowe, od razu można wyczuć atmosfere i chęć ludzi do zabawy. Przy samych namiotach można znaleźć kilkanaście miejsc gdzie non stop jest grana muzyka. Wejście przebiegało bardzo sprawnie, można w sumie stwierdzić, że kolejek prawie nie było. Organizatorzy przygotowali w tym roku 5 głównych i około 4 pobocznych scen. Znaleźć można było na nich różnorodne gatunki muzyki undergroundowej, od electro, minimalu i tech-house'u po schranz, hardtechno i hardstyle. Aby dostać się na niektóre sceny, trzeba było przebyć niełatwą drogę, wchodząc na dosyć strome wzniesienia. Ale każdy dobrze wie, że wytrwały imprezowicz zrobi wszystko, aby móc usłyszeć swoje ulubione dźwięki. Każda ze scen była przygotowana inaczej, inne oświetlenie, inne dodatki, jedna ze scen charakteryzowała się efektami laserowymi, kolejna umieszczona na wzgórzu zadziwiała dobrze ustawionymi diodowymi ekranami. Jeszcze gdzie indziej mogliśmy zobaczyć różnorodne niewielkie dekoracje lub wyszukane wizualizacje. Wszędzie gdzie była grana muzyka, nagłośnienie było na zadowalającym poziomie jednak nie zwalało z nóg. Co bardzo mnie osobiście zdziwiło, ponieważ w Niemczech przykładają bardzo dużą wagę do tego aspektu. Bardzo dobrze rozmieszczona na evencie była gastronomia, przy każdej ze scen oraz w samym środku znajdowały się mniej więcej po dwa bary. To bardzo ułatwiało sprawę, ponieważ nie trzeba było rezygnować z dłuższej części występu Swojego ulubionego artysty. Jak już wcześniej pisałem klimat imprezy był wyśmienity. Gdzie by się nie poszło, można było zobaczyć gromady świetnie bawiących się ludzi. Zero jakiejkolwiek agresji, każdy przyjaźnie nastawiony, w pełni oddający się muzycznym doznaniom. Po kilkunastu minutach przebywania na tego typu evencie, od razu można spostrzec, że otaczają nas sami wyjadacze, bardzo zorientowani w temacie muzyki tanecznej. To bardzo przyjemne uczucie, kiedy dobrze wiemy, że bawią się obok nas ludzie w pełni świadomi, co robi źle lub dobrze artysta, energicznie reagujący na każdy udany trik dj-a. Tym bardziej, że to była pierwsza impreza, gdzie nie interesowało mnie zbytnio, kto gdzie gra, ponieważ większość prezentowała bardzo dobry poziom i słychać było niewiele wpadek. Nature One 2008 przeszło zdecydowanie do bardzo pozytywnej i udanej historii, która pozostanie w naszej pamięci przez kilka następnych miesięcy lub lat. Obecnie tego rodzaju impreza na taką skale, u nas w Polsce jest raczej niemożliwa, ze względu na mentalność ludzi i zbyt małe zainteresowanie tego typu gatunkami muzycznymi. Jednak trzeba pamiętać, że nie można tylko krytykować i także samemu starać się zmieniać oblicze Polskiego obrazu imprez. Pomimo że to bardzo trudny proces, nadal osobiście nie tracę nadziei, ponieważ zauważam coraz więcej wytrwałych jednostek w różnych zakątkach Polski, które z nieznanych przyczyn samodzielnie starają się polepszać klubowe podejście do sprawy i zarazem ambitnie edukować publikę. Dlatego miejmy nadzieję, że kiedyś doczekamy się w Polsce takich imprez jak np. Nature One. autor: Rafał Skoneczny zdjęcia: nature-one.de |