ďťż
ĹpiÄ
ca KrĂłlewna.
Nie udało się PGE Skrze Bełchatów wywalczyć historycznego awansu do finału Ligi Mistrzów siatkarzy. Ta sztuka nie udała się jeszcze żądnemu polskiemu zespołowi. W półfinale tych elitarnych rozgrywek, który odbył się w łódzkiej Atlas Arenie mistrz Polski, po słabej grze, przegrał z Dynamem Moskwa 1:3 (25:23, 19:25, 21:25, 17:25). Tak zakończyły się marzenia Skry o wygraniu Ligi Mistrzów. Spotkanie rozpoczęło się od przenikliwej ciszy. W ten sposób uczczono pamięć ofiar katastrofy samolotu prezydenckiego pod Smoleńskiem 10 kwietnia. Mecz PGE Skry Bełchatów z Dynamem Moskwa miał się właśnie odbyć tego feralnego dnia. Początek pojedynku o wielki finał rozpoczął się po myśli mistrza Polski. Gospodarze turnieju dzięki dwóm atakom Stephana Antigi i skutecznej grze bloku objęli prowadzenie 4:1. Wtedy o czas postanowił poprosić Jurij Czerednik. Na niewiele się to jednak zdało. Skuteczna, a przede wszystkim sprytna zagrywka Marcina Możdżonka oraz błędy w przyjęciu zawodników Dynama spowodowały, że na pierwszej przerwie technicznej przewaga Skry wynosiła już sześć punktów - 8:2. Serię bełchatowian przerwał dopiero skutecznym atakiem Dante Amaral. Ten sam zawodnik za moment "ukąsił" jeszcze raz, a potem po błędzie w ataku Michała Winiarskiego zrobiło się 8:5. Kiedy na zagrywce pojawił się Daniel Pliński naszym zawodnikom udało się odskoczyć na 12:7. Kiedy serwis wykonywał Aleksander Wołkow Dynamu udało się odrobić nieco straty - 13:10. Podopieczni Jacka Nawrockiego kontrolowali jednak sytuację i na drugiej przerwie technicznej prowadzili 16:12. Tym razem kilka słów zamienionych z trenerem najwyraźniej pomogło siatkarzom Dynama. Sporo problemów swoją zagrywką stwarzał naszym przyjmującym Semen Połtawski, a jeżeli do tego doda się skuteczne ataki tego zawodnika to łatwo sobie wyobrazić, jak doszło do tego, że Rosjanie złapali "kontakt" - 17:16. Po błędach w zagrywce Falaski i Wołkowa i wreszcie skutecznej akcji na siatce Winiarskiego zrobiło się znów bezpiecznie - 21:18. Wtedy jednak Czerednik, który chwilę wcześniej wprowadził na boisko Jurija Biereżko, poprosił o drugi czas w tym secie. Końcówka seta była bardzo emocjonująca, a to znów za sprawą dobrej zagrywki i skutecznych ataków Połtawskiego. To dzięki jego dobrej postawie zrobiło się 24:23, ale wtedy trener Nawrocki poprosił o pierwszy w tym secie czas. Za moment atak po bloku Mariusza Wlazłego zakończył pierwszego seta. Zresztą nasz atakujący był najskuteczniejszym zawodnikiem pierwszego seta, w którym Skra miała przewagę w ataku, zdobyła o dwa punkty więcej od Dynama zagrywka, ale miała zdecydowanie gorsze przyjęcie (38% - 71%). Na drugą partię Skra wyszła bez mian w porównaniu do wyjściowego składu. W drużynie Dynama na parkiecie pozostał zaś Bierieżko, który jeszcze w pierwszym secie zmienił Aleksandra Markina. Drugi set rozpoczął się od prowadzenia gości 2:0. Za moment było 5:2, ale wtedy Skra zaczęła gonić rywala - 5:4. Na pierwszą przerwę techniczną oba zespoły schodziły przy prowadzeniu Dynama 8:5. Rosjanie jakby chwycili wiatr w żagle. Ich przewaga szybko wzrosła do sześciu punktów - 13:7. Wtedy trener Skry poprosił o czas. Jedną z jego decyzji było zdjęcie Falaski i zastąpienie do Maciejem Dobrowolskim. Strat nie udało się jednak zniwelować i na drugiej przerwie technicznej moskwianie prowadzili 16:10. W pewnym momencie w miejsce Wlazłego pojawił się Novotny, a kiedy przy stanie 19:12 dla Dynama Nawrocki wprowadził Bartosza Kurka za Antigę stało się jasne, że szykuje już swoich podopiecznych na trzeciego seta. Mistrzom Polski udało się nieco podgonić wynik, a nastąpiło to głównie za sprawą Winiarskiego, który wziął sprawy w swoje ręce. Po jednym z jego ataków z drugiej linii, a następnie asie serwisowym Skra przegrywała już tylko 15:20. Czerednik zdecydował się wówczas na wezwanie zawodników do ławki. Po wznowieniu gry skuteczny atak Kurka i było 16:20. Mimo wielkich chęci Skrze nie udało się jednak doprowadzić do zaciętej końcówki seta. Dynamo wygrało tę partię 25:19, dominując w tej części gry zwłaszcza w bloku. Trzecia partię Skra zaczęła w takim zestawieniu, jak dwie poprzednie, z kolei Dynamo rozpoczęło w takim samym zestawieniu, jak drugiego seta. Początek był bardzo wyrównany. Walka punkt za punkt trwała do stanu 3:2 dla Dynama. Wtedy Rosjanie wygrali kolejną piłkę i zrobiło się 4:2. Wprawdzie Skra zdołała doprowadzić do wyrównania, ale warunki gry wciąż dyktowało Dynamo. Szybko zrobiło się 8:4 dla podopiecznych Czerednika, co odesłało obie ekipy na przerwę techniczną. Straty zostały nieco odrobione po skutecznej grze Winiarskiego i Wlazłego - 7:9. Wtedy jednak znów dał znać o sobie Dante i zrobiło się 11:7 dla Dynama. Nawrocki nie miał na co czekać - wziął czas. Po powrocie na boisko gra Skry nieco się poprawiła. Gospodarze zaczęli odrabiać straty, ale na drugą przerwę techniczną schodzili, przegrywając 13:16. Wznowienie gry i potężna bomba Wlazłego, ale to było na tyle w wykonaniu Skry. Za chwilę kolejne błędy mistrza Polski i Dynamo prowadziło 18:14. Trener Nawrocki wezwał zawodników na naradę. Po niej wpuścił na boisko Kurka w miejsce słabo grającego tego dnia Antigi. Od razu poskutkowało. Skra odrobiła dwa punkty, w tym jeden po ataku Kurka, a drugi po bloku Możdżonka. Tym razem o czas poprosił opiekun Dynama. Poskutkowało. Przewaga Rosjan wrosła znów do cztrech punktów 22:18. To wystarczyło do tego, by wygrać seta 25:21. Na czwartą partię obie ekipy wyszły w identycznym zestawieniu, jak na trzecią. Ten set nie rozpoczął się dobrze dla mistrza Polski. Dynamo objęło prowadzenie 3:0. Trener Nawrocki zareagował błyskawicznie, wzywając swoich zawodników do ławki. Na niewiele się to zdało. Wprawdzie Skra zdobyła punkt, ale goście odpowiedzieli dwoma kolejnymi. Po chwili jednak po ataku na czystek siatce Kurka i błędzie Rosjan było już tylko 5:4 dla Dynama. Naszym zawodnikom nie udało się dopaść rywali przed pierwszą przerwę techniczną, na którą obie ekipy zeszły przy prowadzeniu Dynama 8:6. Po wznowieniu gry zawodnicy Czerednika znów odskoczyli na 11:8, ale Skrze po raz kolejny udało się podgonić rywala. Na drugą przerwę techniczną Dynamo schodziło jednak, prowadząc 16:12. Gospodarzom nie pomogły przetasowania w składzie. Na boisko weszli m.in. Dobrowolski i Antiga. Przy stanie 18:12 dla Rosjan o czas poprosił Nawrocki. W tym momencie potrzebny był chyba tylko cud. Ten się jednak nie zdarzył. Skra przegrała czwartego seta bardzo wysoko 17:25 i cały mecz 1:3. PGE Skra Bełchatów - Dynamo Moskwa 1:3 (25:23, 19:25, 21:25, 17:25) PGE Skra: Miguel Falasca (1 pkt.), Stephan Antiga (3), Michał Winiarski (13), Daniel Pliński (5), Marcin Możdżonek (6), Mariusz Wlazły (25), Piotr Gacek (libero) oraz Bartosz Kurek (7), Maciej Dobrowolski, Jakub Novotny (1). Dynamo: Siergiej Grankin (2), Aleksander Wołkow (10), Dante Amaral (17), Semen Połtawski (17), Dmitrij Szczerbinin (12), Aleksander Markin (4), Teodor Salparow (libero) oraz Jurij Bierieżko (8), Aleksiej Samojlenko. Przebieg spotkania: I set: 5:2, 10:6, 15:11, 20:18, 25:23 II set: 2:5, 6:10, 8:15, 12:20, 19:25 III set: 4:5, 7:10, 12:15, 17:20, 21:25 IV set: 1:5, 8:10, 12:15, 13:20, 17:25 Z Łodzi Tomasz Kalemba, sport.onet.pl |