ĹpiÄ
ca KrĂłlewna.
Przypadkiem znalazłem ten artykuł w internecie i postanowiłem go tu wkleić bo wydaje mi się że jest to bardzo dobry rock and roll-owy band. Stary ale ciągle jary! widziałem ich dwa razy na żywca i zrobili na mnie piorunujace wrażenie! wydaje mi się ,że kazdy kto ma coś wspólnego z punk skin billy heavy.....rockiem powinien mieć w swojej kolekcji TALES OF GLORY płyta tak ważna jak NEVERMIND...... ORGASMATOR....TROOPS OF TOMORROW itd
Wokół nas żyje wielu wielkich ludzi, którzy nigdy tak naprawdę nie zostaną właściwie docenieni. Wielokrotnie nie chcemy albo nie potrafimy zwolnić szaleńczego tempa życia i przed tą najważniejszą bitwą poświęcić trochę czasu na odrobinę refleksji nad przeszłymi zwycięstwami i ludźmi, którzy się do tego przyczynili. Kiedy przyjrzymy się uważnie naszym szeregom, zauważymy że niestety tylko niewielu wyróżnia się tak jak Ken McLellan, profesjonalny a zarazem bezwzględnie oddany naszej sprawie Biały Lojalista. McLellan jest nie tylko liderem chyba najbardziej aktywnego zespołu white power na świecie, ale pozostaje przede wszystkim symbolem wytrwałości. Brutal Attack powstał w 1980 roku, kiedy Ken miał zaledwie 16 lat, ale ta historia zaczęła się już wcześniej, kiedy kolejny zdradziecki rząd Wielkiej Brytanii otworzył drzwi emigranckim hordom, a było to posunięcie, które zmieniło oblicze Starego Albionu na zawsze. Anglia dość długo była krajem dumnym ze swojego dziedzictwa i nieprzemijającej pasji do wszystkiego co było brytyjskie. Przez wieki hasło "źle czy dobrze, to i tak zawsze będzie moja ojczyzna" było motywem przewodnim dla tego, historycznie najbardziej dominującego narodu na świecie. Wedle teorii "siła jest prawem", zdolność Anglii do rozszerzania swoich wpływów na inne mniejsze nacje nie była niczym złym, była to naturalna skłonność jaką przejawia każdy naród. Ktoż mógłby powiedzieć, że było to słono opłacone bratobójczymi walkami między europejskimi narodami, ale stare prawo mówi, że silny zawsze będzie wykorzystywał swoją przewagę nad słabszym i Anglia długo była tym silnym w świecie mierności. Koniec II wojny światowej przyniósł także koniec Imperium Brytyjskiego, pomimo jego zwycięstwa nad III Rzeszą. Pomimo licznych prób innego niż zbrojne rozwiązania tego wielkiego konfliktu, Anglia walczyła do końca składając na ołtarzu wojny krew swoich najlepszych synów, jak sie potem okazało w interesie innych państw. Legło Brytyjskie Imperium i jak opiewał Ian Stuart "Kiedyś mieliśmy Imperium, dziś mamy slumsy ...". Wiele lat później narodziła sie subkultura punk-rocka, która była naturalną formą sprzeciwu wobec hipokryzji maskowanej przez zdegenerowane społeczeństwo. "A co tam, nieważne imperium, chodźcie pójdziemy oblać kolejne zwycięstwo naszych w krykieta..." Coś było nie tak w tym kraju i młodzi ludzi instynktownie to wyczuwali. Młode głowy pracowały same, nieskażone dekadenckim systemem edukacji ani degeneracją i korupcją, które były tak charakterystyczne dla angielskiego establishmentu. Punk-rock - subkultura która szokowała wielu, z kolorowymi fryzurami, skórzanymi kurtkami i głośną muzyką odzwierciedlała w pewnym stopniu ten zbuntowany nastrój białej młodzieży. Zimą 1978 roku, w zadymionym londyńskim klubie odbył sie występ Billego Idola i Steva Stevensa z Generation X, który zgromadził setki nastoletnich fanów. To między tymi wygolonymi na irokeza punkami stał wówczas młody Ken McLellan, nieco młodszy w stosunku do swoich kolegów, ale tak samo jak oni przeżywający rozterki związane z okresem dorastania w wieku 14 lat. Może wówczas podczas oglądania na żywo wystepu Generation X pomyślał, żeby założyć swój własny zespół. Jedno jest pewne tak samo jak i my jest on członkiem tej samej przegranej generacji... We wczesnych latach brytyjskiego ruchu skinheads punk-rock był nierozerwalnie związany ze skinami. Chociaż i wówczas zdarzały sie okazjonalne, ale raczej przypadkowe potyczki na koncertach, to jednak nie istniała tak jak dzisiaj ideologiczna wojna. O punkach mówiło sie, że byli rasistami i nacjonalistami tak samo jak skini. Dla wielu z nich noszenie swastyk służyło tylko szokowaniu dorosłych, statecznych obywateli. Nie kryła się za tym jakao głebsza ideologia. Ale już wówczas zaistniały pierwsze grupy, które powoli coraz bardziej interesowały sie polityką i szukały swojej drogi w National Front, wtedy najbardziej pro-białą partią polityczną. Ken McLellan znalazł sie również wśród nacjonalistycznych zwolenników hard-core. Ale nie spędzał wieczorów w knajpach, poświęcając czas piciu i bijatykom zgodnie z duchem tamtej epoki. Wiekszość czasu zabierała jemu wówczas nawet dość dobra szkoła. W 1980 Ken i kilku jego znajomych należeli do licznej grupy białej, znudzonej młodzieży, która szukała sobie celu w życiu. Kiedy jeden z nich wpadł na pomysł, aby założyć kapele, wybór wokalisty był dość łatwy, ponieważ Ken posiadał dobry głos i potrafił dobrze śpiewać, jeśli musiał. Ale ten nowy zespół, nazwany Brutal Attack, miał grać punk-rocka, więc Ken nie miał za dużo roboty z partiami wokalu. Już od początku zespół był znany ze swojej nieprzeciętnie agresywnej muzyki, coś jak połączenie Sex Pistols i Motorhead. Ostro grający Brutal Attack grał podobnie do innego angielskiego bandu, dającego koncerty w całej Anglii, legendarnego Skrewdrivera. Brutal Attack nie miał zbyt wielu okazji, żeby grać na żywo, ale podczas jednego z koncertów w 1982 roku w klubie The Blue Coat Boy, znanego też jako Skunx wśród publiki znalazł sie młody Ian Stuart. A ten widząc jakieś więzi pokrewienstwa z młodym i bardzo energetycznym zespołem, występującym właśnie na scenie nie zastanawiając sie długo zaproponował Kenowi i jego kapeli wsparcie Skrewdrivera w następnym tygodniu. I stało sie, pare dni później Ken zgolił irokeza i znów wyglądał jak skinhead, co szczerze powiedziawszy już mu się parę razy wcześniej przytrafiło. Taki był przebieg narodzin legendy White Power oi'a. Tak samo jak teraz, podobnie w latach 80-tych przemysł muzyczny dostał sie w rece lewaków. Nienawiść do wszystkiego co patriotyczne zagnieździła sie na dobre w umysłach wielu ludzi i tak zaczeła się wojna między antyrasistowskimi, lewackimi kapelami promowanymi przez Gary'ego Bushell'a i prawdziwym głosem angielskiej młodzieży reprezentowanym przez Skrewdrivera i wspierającego go Brutal Attack'u. "Wytwórnie takie jak Secret czy No Future podpisywały kontrakty z zespołami punkowymi jak szalone" wspomina Ken "My też chcieliśmy coś nagrać w profesjonalnych warunkach, ale od kiedy zaczeliśmy grać takie kawałki jak 'Send Them Back', 'Show No Mercy' czy 'Let It Burn' Sounds Magazine i Gary Bushell usiłowali nas za wszelką cenę przemilczeć. Kiedy nagraliśmy demo z koncertu w The 100 Club zrobiłem okładkę na której napisałem 'Stab Them Back' zamiast "Send Them Back' myśląc, że nabiorę Bushella i zrobią nam uczciwą, w miare obiektywną recenzję. Niestety nie udało sie i dalej wylewali na nas w swoich pisemkach kubły pomyj pisząc o Skrewdriverze, Brutal Attacku i im podobnych. Wówczas zrozumieliśmy, że musimy jasno mówić o naszych przekonaniach, choćby za cenę braku komercyjnych sukcesów." Te wydarzenia wywołały napięcie w zespole, ponieważ nasz gitarzysta marzył o karierze na oficjalnym rynku muzycznym. Ale Ken i reszta zespołu byli twardzi w swoich przekonaniach i jak setki innych nieznanych zespołów punk-rockowych zaczeli weszli na "drogę bez odwrotu". Lata mijały, a Brutal Attack jako politycznie kontrowersyjny zespół wciąż nie mógł nagrać debiutanckiego materiału, dopiero w 1985 roku Rock-o-Rama Records zaoferowali Kenowi i spółce kontrakt na nagranie albumu "Stronger Than Before". Ludzie bardzo lubili dynamicznie grającego Skrewdrivera, ale Brutal Attack grał bardziej agresywnie i miał oryginalne brzmienie. Ich pierwszy album otwierał kawałek "The Return of St. George" z tekstem "To ja, Świety Jerzy. Żądam zwrotu mojego Imperium!", co zaśpiewane potężnym głosem nie da się przeoczyć. Niemniej sam album stał sie sławny nie z powodu swojego agresywnego repertuaru, ale raczej za sprawą singla "White Pride / White Passion", który należy chyba do najbardziej dynamicznego materiału w dziejach Brutal Attack'u. Zawierał on kilka dowodów nie tylko na potęge głosu McLellana ale również moc jego przekonań. "Daj mi trochę nadziei, daj mi wolność, chcę walczyć, miłość jest tu przyczyną, urodzony z niczym, oprócz mojej dumy, i anioła stróża u mojego boku..." istna poezja mająca za tło podkład muzyczny, i dalej "Musimy stanąć i pokazać światu nasze oblicza, jeśli pozostaniemy w cieniu, możemy przegrać" Wydanie "Stronger Than Before" stało sie sukcesem na równi z wydanym rok później "As Drum Beats". Najlepiej chyba rozpoznawalnym kawałkiem z "As Drum Beats" jest istny hymn "European Unity", który zawiera tak wiele lirycznych wzorców, że słuchając tego wiesz już gdzie znajduje się inspiracja do niejednej piosenki. "Wiesz, że nasz naród dostał sie w ręce głupców... używają władzy, korupcja to ich hobby... wszyscy jesteśmy winni, że gramy w tą grę... więc jeszcze dziś sięgnijmy po cel i nie błądźmy już nigdy!" Ten kawałek to dobra edukacja dla Białych Lojalistów. McLellan opiewa dalej "Nasi ojcowie walczyli o wolność... teraz my w to wierzymy... więc kiedy nasz naród jest najeżdżany... przez obce kultury, syjonistyczny chłam..." Takie teksty na tle wojennych werbli, melodyjnej linii basu i chwytliwego riffu to klasyka Brutal Attacku. "As Drum Beats" to był album na poziomie wyższym niż "Stronger Than Before", ale zajmijmy się nową rockową operą w wykonaniu Brutal Attacku. "Tales Of Glory" zostało wydane przez Rock-o-Rame w 1987 roku i do dzisiaj pozostaje jedną z najlepszych kolekcji rasowej muzyki zagranej na pojedynczym albumie. "Tales Of Glory" należy do tych albumów, które nie zawierają kiepskich kawałków, każdy kawałek jest jednocześnie najlepszym kawałkiem na płycie. Kiedy poziom nagrań white power nie był jeszcze tak dobry i trudny do zdobycia, pamiętam że w 1987 myślałem, że to jakaś składanka w stylu "The best of..." - żadne nagranie komercyjne, no może z wyjątkiem "Led Zeppelin II" czy Motorhead "Orgasmatron" nie zostało według mnie tak solidnie przygotowane jak ten album. Bardzo się później zdziwiłem, kiedy dowiedziałem sie, że Ken McLellan i spółka nagrali wszystkie te kawałki specjalnie na ten album i w dodatku zajęło im to mniej niż rok a studio kilka dni! Dzisiaj gra wiele utalentowanych muzycznie zespołów ale chyba żaden, no może poza Fortress, nie byłby w stanie nagrać tak świetnego albumu jak "Tales Of Glory". Moja rada: jeśli chcesz nabyć tylko jeden album Brutal Attacku to kup "Tales Of Glory". Filozofia tekstów McLellana dojrzewała przez lata od typowo pro-brytyjskiego spojrzenia aż do szerszego europejskiego ujęcia. "Powiedziałbym, że forma moich przekonań politycznych nieco się zmieniła przez te wszystkie lata" mówi Ken "Na początku byłem po prostu pro-brytyjski. Kiedy jednak zaczeliśmy grać zagranicą, zacząłem rozumieć, że wszystkie europejskie narody dotyka tą sama plaga. (...) Wiesz nagle to co sie działo w mojej miejscowości zaczeło nabierać znaczenia jako element zjawisk o wymiarze niemalże globalnym. To tak jakbyś znalazł korniki w podłodze swojego domu i odkrył, że już połowa twojego domu została przez nie zjedzona. Stało sie oczywiste, że nie tylko Biali w Anglii znajdują sie w tarapatach, ale także nasi ludzie we wszystkich zakątkach świata. To nie mogło być spowodowane przez przypadek, ale przez dobrze uknuty spisek. Ale nie możemy tracić nadziei, wraz ze wzrostem naszych szeregów, stajemy sie coraz silniejsi. Nasz ruch utrzymuje silne więzi na całym świecie, co wywołuje zaniepokojenie zdradliwych rządów." "Z muzyką głoszącą nasze przesłanie o białym odrodzeniu mamy szanse zwycieżyć." mówi dalej lider Brutal Attacku "Opór, który stawiamy jest coraz skuteczniejszy. Standard produktów, który w przeszłości pozostawiał wiele do życzenia, dzisiaj można już uznać za co najmniej zadowalający. Ale pozostają też te ciemne strony naszych działań jak na przykład walki wewnętrzne. Czasem nie rozumiem po co rząd zajmuje się nami, skoro tak często niszczymy siebie nawzajem. Te kłótnie miedzy naszymi ludźmi nie mają najmniejszego sensu." Każdy kto widział wystep Kena McLellana na żywo wie jak wielkim talentem dysponuje ten artysta w akcji na scenie. Jego olbrzymia energia, żywotność i widoczne zaangażowanie nie znajduje porównania na scenie muzycznej. Ale czy taki sam jak podczas wystepów, jest Ken na co dzień? "Po za sceną jestem bardzo prywatną osobą." mówi "Moje dzieci są moim życiem, nic nie jest dla mnie ważniejsze. Lubie spedzać wolny czas z nimi robiąc wycieczki do ruin zamków i klasztorów, odpoczywając na łonie angielskiej przyrody." Ken McLellan osiągnął na pewno sporo. Jego charyzma i niewątpliwy talent są niespotykane dzisiaj. Rozwijając się u boku Skrewdrivera, Brutal Attack wyszedł jednak spod jego skrzydeł i stał sie jednym z symboli sceny White Power w Anglii i na świecie. Pomimo sukcesów Ken pozostaje skromny: "Robię to co dla mnie należy." Mówi : "Kiedy ludzie dobrze odbierają naszą muzykę, jestem wtedy szczęśliwy. Jeśli nie, to trudno." Patrząc na minione 10 lat Ken McLellan i Brutal Attack pozostaną legendą. Jak długo będzie to jeszcze trwało zależy od tego czy dane jest jeszcze Białej Rasie przetrwać czy zostanie ostatecznie skazana na zagładę. "Wszystko co widzę na horyzoncie to armia wojowników, maszerujących na bitwę, armia wojowników..." Oddajemy Tobie Ken zasłużony honor za to, że prowadzisz dzisiaj tą armię wojowników na bitwę. Resistance nr 6 (wiosna 1996) W porównaniu z latami poprzednimi rok 1999 był dla Ken'a i Brutal Attack raczej spokojny. Jeżeli chodzi o ich występy i "aktywność studyjną" to można powiedzieć, że niezbyt się napracowali, co nie oznacza jednak, że zupełnie nic w tej materii nie robili. Jeszcze w listopadzie 1998 r. Ken i Stigger spotkali się w studio i nagrali kilka dobrych, rockowych kawałków. Wszyscy z niecierpliwością czekają na efekty tej współpracy w postaci nowego albumu "Stand" W tym samym roku Ken nagrał również swoją pierwszą prawdziwą płytę solową " Don't Think Twice". Tym którzy są zorientowani w temacie nasuwa się od razu pytanie, jaka jest różnica pomiędzy wspomnianą płytą solową, a ostatnim albumem z balladami " Keeping The Dreams Alive" ? Mianowicie kawałki zamieszczone na "DTT"; z wyjątkiem ballady " Green Fields Of France" która należy już do klasyki, nigdy wcześniej nie były nigdzie publikowane. Na płycie "KTDA" pojawiły się stare, dobrze wszystkim znane kawałki jak np. "White Pride, White Passion" lub "R.A.C." w nowej, trochę dopracowanej wersji. "DTT" jest jednak inne pod każdym względem. Pojawiają się tam takie nietypowe dla B.A. instrumenty jak harfa, fortepian czy kobza, które wraz ze znanym brzmieniem gitary wprowadzają słuchacza w niesamowity klimat szkockich "Highland'ów" . Szczególnie wyraźnie słychać to w utworach "Scotland, Sweet Scotland" i "Freedom" które idealnie nadawałyby się na ścieżkę filmową znanego wszystkim, monumentalnego dzieła Mela Gibsona p.t. "Braveheart". Ten mistrzowsko zrealizowany film opowiada historię życia narodowego bohatera Szkocji Williama Wallace'a, który wsławił się bezkompromisową walka z angielskim najeźdźcą. Warto tu oczywiście dodać, że w żyłach Kena McLellana płynie szkocka krew, a krótka sekwencja zapożyczona z filmu na użytek utworu "Freedom" nie znalazła się tam przypadkowo. Na pytanie dlaczego płyta nosi tytuł "DTT" Ken odpowiada: "...Wybrałem ten tytuł ponieważ w tekście tej piosenki zawarte jest przesłanie, że im ciężej pracujesz, tym więcej możesz dać, tym którzy coś dla ciebie znaczą i wcale nie mam na myśli wartości materialnych..." Ken wyjaśnia również dlaczego nie zdecydował się na wydanie tego materiału pod nazwą Brutal Attack. Według niego styl i klimat w jakim jest ta płyta utrzymana niezbyt pasuje do obecnego wizerunku zespołu i dlatego właśnie zdecydował się on na wydanie albumu solowego bez logo Brutal Attack na okładce. Ken nie byłby sobą, jeżeli nie wykorzystałby każdej nadarzającej się okazji do pokazania się na scenie. Ciężka praca ostatnich lat pozwoliła Kenowi i chłopakom z B.A. wyrobić "markę" która jest doceniana przez wielu ludzi na całym świecie. Stąd też właśnie biorą się propozycje występów na różnych imprezach organizowanych w Europie jak również poza starym kontynentem. Między styczniem a grudniem 1999 r. B.A. koncertował w Anglii, Austrii, Włoszech i w Niemczech. Koncert w "Vaterlandzie" w lipcu był najlepszy pod każdym względem. Wybrana przez organizatorów lokalizacja ( otoczona gęstym lasem polana ), przyczyniła się do stworzenia niezapomnianej atmosfery towarzyszącej występowi B.A., 800 osób które przybyły na tą imprezę, entuzjastycznie odśpiewało razem z Kenem wszystkie najbardziej znane kawałki z ostatnich płyt B.A. . Kapeli Sturmtrupp która weszła na scene po B.A. niełatwo było podtrzymać stworzoną atmosferę ale trzeba przyznać, że chłopaki z Franken całkiem nieźle się zaprezentowali. Nie wszystkie jednak ubiegłoroczne występy tak dobrze się układały. Koncert w Madrycie na przykład ( listopad 99 ) a szczególnie lipcowa impreza w Austrii nie należały na pewno do udanych. W obu przypadkach wina za niepowodzenie spada w całości na organizatorów którzy na całej linii zawiedli oczekiwania zarówno zaproszonych zespołów a może przede wszystkim przybyłych z całej Europy widzów. Jak już na początku wspominałem, nie był to zbyt pracowity rok dla B.A. i można mięć tylko nadzieję, że zaoszczędzony czas został przez zespół, a w szczególności przez jego kreatywno-twórczą część dobrze wykorzystany. Do czasu ukazania się nowej płyty musimy zadowolić się reedycją albumu "As The Drum Beats" wydaną pod tytułem "We Won't Run". |